piątek, 12 kwietnia 2013

Gdzie ja byłam i co zobaczyłam :)

Długo nie pisałam i mam wiele postów w projekcie, jednak najpierw chcę opisać moją podróż do Sankt-Petersburga. Postanowiłam  pojechać dla trzech osób, każda jest znana w dziedzinie przedłużania rzęs:
  1. Viktoria Savina,
  2. Olga Dobronravova,
  3. Lesya Zakharova.
 
Uwaga! w tym poście nie ma nic na temat rzęs.
Moja podróż była długa, lecz ciekawa. Bardzo się cieszę, że zrealizowałam kolejne marzenie :) Tym bardziej, że otrzymałam w prezencie całe 4 słoneczne dni :) a według statystyki, w Sankt-Petersburgu jest ich zaledwie 62 w ciągu roku.
W trakcie podróży do Petersburga zatrzymałam się na kilka godzin w Wilnie, by pospacerować po mieście, zasmakować innej kultury. Pogoda mi dopisała, więc z przyjemnością zwiedzałam stare i nowe miasto, oto kilka zdjęć z Wilna:



Wieczorem podziwiałam stare miasto w Rydze. Po jakimś czasie zaczęło się ściemniać i nawet się pogubiłam w uliczkach, gdyż budynki zaczęły wygłądać tajemniczo i nieznajomo:


W Estonii zatrzymałam się tylko na granicy z Rosją, było już ciemno i niewiele widziałam.
W Sankt-Petersburgu ani razu się nie zgubiłam, bo pierwsze, co zrobiłam na dworcu, to wypłaciłam gotówkę z bankomatu i kupiłam mapę. Do niej z tyłu była dołączona mapka metra, często się nią posługiwałam, korzystałam ze wszystkich linii. Metro jest piękne, każda stacja inna (choć nie byłam na wszystkich). Tylko że ich metro jest bardzo głębokie. Schody ruchome poruszają się dużo szybciej, niż w Warszawskim metrze, a jednak podróż takimi schodami trwała u mnie około 2 minut i 15 sekund. Specjalnie kilka razy pilnowałam czasu, i zawsze mi wychodziło ponad 2 minuty w dół, a potem ponad 2 minuty w górę :) Tak wygląda mapka metra z moimi notatkami :)

W hotelu trafiłam na duży pokój z przepięknym widokiem na rzekę Newę, jeszcze skutą lodem, i dzieło słynnego architekta Francesco Bartolomeo Rastrelli:


A to jest widok z pokoju wieczorem, codziennie wracałam późno, około 21-22 :) w Petersburgu o tej porze roku dzień już jest bardzo długi  i to mnie myliło, bo w Polsce ciemnieje około 18-19-tej.


Jeszcze pierwszego dnia pojechałam do akademii Premium Lashes, by poznać Wiktorię Sawiną. Zasługuje to na osobny post :) i będzie o tym kolejny mój post. A na razie kilka zdjęć miasta.

 Pałac, pałac, pałac, tyle pałaców obok siebie jeszcze nie widziałam:

W Sankt-Petersburgu jest niezwykle piękny ogromny meczet, ale nie zmieścił się na zdjęciach. Udało się natomiast utrwalić kościół katolicki:

Ten anioł z krzyżem bardzo przypomina mi kolumnę Zygmunta w Warszawie:

 Zastanawiałam się, co to za statek:

 I już jasne, że jest to siłownia :) o nazwie "Latający Holender":

Znalazłam też syrenkę, aczkolwiek symbolem miasta jest statek i syrenki spotykałam rzadziej, niż w Warszawie:

Sankt-Petersburg zaskoczył mnie różnorodnością stylów, można tam znaleźć wiele niespodzianek. Motyw buddyjski:

A to jest pałac, który Ekaterina II oferowała w prezencie swojemu polskiemu kochankowi Stanisławowi Poniatowskiemu:

A ten budynek ma zaledwie trzy lata, ale niezwykle harmonijnie wtapia się w atmosferę miasta:

Niezwykłe stwory nadal pilnują nieużywanego już od jakiegoś czasu wejścia do starego budynku w zapomnianej części miasta:

Spacerowałam też ślicznymi mostami. Wszystkie, przez które przechodziłam są rozłączane w okresie letnim. Oczywiście, że uważnie patrzyłam pod nogi, by zobaczyć miejsce, w którym most będzie "ruchomy" :)) a to ozdoby jednego z najstarszych mostów:

Ja uwielbiam rzeźby, płaskorzeźby itd., przedstawiające ludzkie twarze. Mogę oglądać je godzinami. Nie narobiłam wielu zdjęć, ale spędziłam przed budynkami duuuużo czasu :))

Oczywiście, wybrałam się do kilku muzeów, i oto kilka moich inspiracji do kolejnych prac rzęsowych:

 

2 komentarze:

  1. Ale fajna wycieczka, zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  2. :) super wycieczka, ale jakie ciekawe inspiracje! już się doczekać nie mogę co z tego będzie!!!

    OdpowiedzUsuń