piątek, 13 listopada 2015

Jak zaczęłam tworzyć pęsety do przedłużania rzęs

Jak już wiecie, obecnie nie prowadzę szkoleń. Cały październik był dla mnie wyjątkowo ciężkim miesiącem. Myślałam, że jak tylko przestanę prowadzić szkolenia będę mogła odpocząć. Wiedziałam, że potrzebuję chwili samotności - być z dala od ludzi, by naładować swoje baterie. I w zasadzie stało się to niemożliwym, gdyś postanowiłam zrealizować kolejne swoje marzenie.
Odbiegając od tematu, dowiedziałam się dziś, że są cele i są marzenia. 

Marzenia - kiedy mówimy "chciałabym kiedyś...", a cele - kiedy mówimy "chcę zrobić to w .... czasie". Czyli cele są zawsze powiązane z określonym czasem. Marzenia nie, bo mogą się nigdy nie spełnić i nie będziemy mieli sobie za złe. Jeżeli natomiast nie zrealizujemy celów, to możemy przeanalizować, dlaczego nie wywiązaliśmy się z obowiązku przed samym sobą.
Ja należę do osób, które żyją marzeniami. Całe moje niezwykłe życie jest ciągiem marzeń i skutków tych że marzeń. Właśnie dlatego znajduję się teraz tam, gdzie jestem i jestem tym, kim jestem.
Chyba ostatni rok ciężkiej pracy dał się we znaki i nie potrafię usiedzieć w miejscu. Bo zamiast odpoczynku już wiele dni siedzę po 8 godzin w warsztacie i tworzę nowe pęsety do przedłużania rzęs.
A zaczęło się wszystko od marzeń. Opowiem wam, jak u mnie powstają i się realizują marzenia.
2 października o 6:15 startowałam na lotnisku w Samarze, gdzie dzień wcześniej sędziowałam w mistrzostwach przedłużania rzęs. I gdzie noc wcześniej nie spałam, bo najzwyczajniej w świecie nie ufam sobie kiedy jestem zmęczona. A kiedy jestem zmęczona nie słyszę budzika. Więc jeżeli o 3:40 miała po mnie przyjechać taksówka, wolałam się nie kłaść wcale. 

Nie ma bezpośrednich lotów do Warszawy. Więc aby podróż trwała jak najkrócej musiałam zmienić 3 samoloty. I właśnie wtedy się wyspałam. Śpię wszędzie gdzie się da - w taksówce, w autobusie, w metrze, w pociągach itd. W samolotach zasypiam przed startem i budzę się, gdy słyszę sygnał rozpięcia pasów po wylądowaniu. Wprost z lotniska jechałam na spotkanie stylistek rzęs w Markach koło Warszawy w hotelu Mistral, które zorganizowała Ewa Polak dla grupy z facebooka "Profesjonalna stylizacja rzęs - moja pasja". 



Pod koniec mojego wykładu ktoś zapytał, czemu przestaję szkolić. Odpowiedziałam. I dodałam, że nie wiem, co będę teraz robić. Zażartowałam, że może zacznę szlifować pęsety i zostanę znaną szlifierką pęset. To powiedziałam żartem z nutką marzenia, bo wiedziałam rzeczywiście, że chciałabym to robić, i że mogłabym to robić. Tylko że nie umiałam i nie widziałam wtedy szansy bym się nauczyła. 
I jak tylko to wypowiedziałam, los dał mi okazję i poznałam osoby, które znają tych, co znają się z tymi, co potrafią mnie nauczyć. Postanowiłam spróbować. Mistrz od pęset ułożył dla mnie specjalny program dydaktyczny.  Ale wcale to nie oznacza, że miałam jakieś ulgi z racji, iż jestem kobietą. Od wielu dni bolą mnie palce od poparzeń i ciągłego ścisku pilników, boli mnie kark od ciągłego nachylania głowy, by lepiej widzieć grubość koniuszków pęset. Myślę, że moje włosy już na zawsze przesiąknęły zapachem spalonej gumy. Najgorszy jest kurz wydzielany podczas ostrzenia i szlifowania, dostaje się wszędzie i pokrywa wszystko. Ale w rezultacie po wielu ciężkich dniach potrafię tworzyć swoje własne modele pęset. Pokażę wam filmik z mojego warsztatu, gdzie jutro kończy się moje szkolenie. Jest mi trochę smutno, bo już się przyzwyczaiłam do zespołu pracowników i te wszystkie godziny spędzone razem sprawiły, że traktuje się każdego jak członka rodziny.

Zobaczycie na filmiku i zdjęciach, jakie mam brudne ręce - czasem się rozglądam po warsztacie i zauważam, że mam najbrudniejsze. Po pracy mamy rytuał - wszyscy idziemy do łazienki, gdzie stoimy w rządku i szorujemy ręce szczotką i mydłem. Jutro ostatni dzień i już zaczynam tęsknić za wszystkimi wspaniałymi osobami, od których miałam okazję się uczyć.

4 komentarze:

  1. Alu, jak tylko będzie możliwość do poproszę pastę dla mnie a nawet zestawik ;) na pewno będą idealne! Pamiętam jak na szkoleniu z całego pudełka peset próbowałyśmy wybrać idealna i jakie to było trudne. Z resztą nadal jest ciężko znaleźć naprawdę idealne pesety.
    Pozdrawiam cieplutko I życzę dalszych sukcesów ( chyba jesteś na nie skazana ;) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest wyjątkowy,
    natomiast musze przyznać ,ze magazyny lash me mają bardzo ,bardzo kiepską wartość merytoryczną, podejmują tematyke powierzchownie.brak w nim opinii specjalistów np.artykuł o ciązy. nie wypowiada się fizjoterapeuta. lekarz położnik.

    nie podejmowana jest tematyka bhp,tak istotna w naszej pracy.nikt nie mówi jakie są szkodliwe substancje zawarte w klejach.jak chronić oczy klientki przed podrażnieniami.


    uważam Alu ,że powinnniśmy kiedyś sie spotkać :)

    Jest tyle godnych tematów ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Говорят цели надо обязательно записывать на бумаге ( а может даже переписывать много раз). Потому что если их не записать , они остаются мечтами. А на бумаге они превращаются в реальность.

    OdpowiedzUsuń